19 sierpnia 2017 miałem ciekawą możliwość oceny jakości i różnic pomiędzy 3 business lounge’mi warszawskiego lotniska Okęcie. Tego dnia odbywałem lot do Podgoricy. Fakt, że leciałem poza strefę Schengen pozwolił na ocenę saloników po obu stronach strefy odpraw paszportowych.
Pierwszy z odwiedzonych saloników biznesowych to business lounge „Polonez” zwykle używany przez latających w interesach pasażerów korzystających ze srebrnych lub złotych kart sojuszu „Star Alliance”.
Rano w dni powszednie jest tam bardzo tłoczno – mnóstwo osób, które w pośpiechu, przed wylotem samolotami LOTu, Lufthansy, Austrian, chcą się posilić, dokończyć mail lub spojrzeć na najnowsze newsy w TV. Umieszczenie dwóch niezależnych aneksów kuchennych w saloniku pozwala nieco rozładować tłok.
Legitymując się biletem wystawionym przez przewoźnika „Star Alliance” i korzystając ze srebrnej karty „Miles and More” wszedłem do saloniku koło południa, gdy ruch był zdecydowanie mniejszy a posiłki już obiadowe.
Od pewnego czasu na przystawki oferują tam smakowite frykasy – mnie najbardziej przypadają do gustu wędzone ryby i wędliny.
Do tego są sery i surowe warzywa. Z ciepłych dań można było spróbować zupy pomidorowej z makaronem, delikatnego kurczaka w sosie curry z niełuskanym ryżem.
Dodatkiem były grillowane warzywa. Soki, wina, cydr lubelski, mocniejsze alkohole znajdują się w chłodzonej lodowce lub są wystawione na ladzie. To co mocno odróżnia porównywane saloniki to dostępność prasy. Prócz prasy codziennej był tam spory wybór miesięczników; były to wyłącznie tytuły kobiece ale nie czułem niedosytu: dla mnie spojrzenie na świat oczami kobiet jest fascynującym doświadczeniem. Polecam Panom.
Lokalizacja saloniku jest korzystna, w okolicy bramek 25 i 26, mimo, że aby dostać się do saloniku trzeba korzystać z windy lub schodów (w górę ruchomych).
Drugim z odwiedzonych saloników był salonik „Preludium”. Zlokalizowany jest w strefie Schengen, w dalszej części lotniska, koło bramek 35 i 36. Mijając tzw. food court należy skorzystać z windy lub schodów, gdyż znajduje się on na niższej kondygnacji teminala, na poziomie płyty lotniska. Tym razem skorzystałem z karty „Korzyści i Przywileje”, która oferuje CITI Bank. Pozwala ona na wejście 2 razy w miesiącu do saloniku na polskim lotnisku, niezależnie z jaką linią lecimy (czyli również jak lecimy tzw. tanimi liniami bądź czarterem). Salonik ten jest niejako przypisany do programu „Flying Blue” Air France i stąd nie dziwi duży wybór prasy francuskojęzycznej.
Jedzenie, mimo, że podane w bardziej barowej a nie restauracyjnej formule, również smaczne i w wystarczająco bogatym wyborze. Krem z pomidorów, pierogi z mięsem i zapiekanka ze szpinakiem i salami były w ofercie tego dnia.
Sery, wędliny i polskie akcenty dopełniały ofertę dań. Z alkoholami i napojami było podobnie jak w „Polonezie”.
Mimo, że salonik akcentuje przywiązanie do ekologii – bezobsługowy żywy mech na ścianie – to niestety nie ma okien. Z drugiej strony wystrój i meble oceniłbym chyba najwyżej – przypadły mi do gustu ażurowe przepierzenia.
Korzystając z faktu, że Podgorica leży poza UE mogłem udać się do jedynego saloniku na Okęciu zlokalizowanego w części nieeuropejskiej lotniska.
Salon „Bolero” też jest umieszczony na poziomie „0” lotniska, wiec znów korzystamy z windy lub schodów. Wykorzystuję możliwość wejścia z kartą banku CITI tym samym konsumując limit miesięcznych wejść. Pewnie jakiś analityk zachodził w głowę po cholerę ten sam gość dwa razy korzystał z saloniku na lotnisku, raz za razem. Jak przeczyta tego bloga już będzie wiedział.
Obłożenie tego saloniku jest związane bezpośrednio z dalekimi lotami poza Europę i następuje intensywnymi falami. Gdy kończę pić okołopołudniową kawę salonik nagle pustoszeje bo właśnie zaczyna się boarding do Moskwy i Pekinu. Pasażerowi tutaj są również inni; bardzo wielu podróżnych tranzytowych z Azji i krajów byłego Związku Radzieckiego. Tu z ciepłych dań trafiam na quiche ze szpinakiem i na wspaniałe knedle ze śliwkami.
Z dań chłodnych obsługa proponuje wędliny, sery, jogurty. Z prasą jest bardzo słabo; albo już przebrana albo po prostu tu dostawy trafiają w za małej ilości. Polskich tygodników i miesięczników nie ma.
Jest za to rewelacyjny widok na samoloty i to te największe przylatujące do Warszawy; śledzenie procedur przyjęcia i przygotowania samolotów transkontynentalnych naprawdę wciąga! To tu „dokują” największe airbusy i boeingi Emirates, Qatar Airways czy Dreamlinery LOTu.
Podsumowując, dostępność i jedzenie wszędzie podobne a wystrój to kwestia gustu. Najlepszy wybór prasy w „Polonezie”, najlepszy widok w „Bolero” a najluźniej w „Preludium”.