Madera nazywa siebie wyspą „wiecznej wiosny”. I faktycznie, z ciepłem, kwiatami, palmami, dostatkiem owoców i warzyw ma do tego pełne prawo. Będąc regionem autonomicznym Portugalii, oferuje i morze i góry, piękne krajobrazy, dobre jedzenie i wyśmienite wino. Jest tu egzotycznie, ale z całą infrastrukturą w najwyższym europejskim standardzie.
Miasta i miasteczka Madery
Planując pobyt na Maderze pamiętajmy, że jej wybrzeże północne i południowe bardzo się od siebie różnią. Południe jest zagospodarowane, jest tam cieplej i bardziej słonecznie, a wzdłuż linii brzegowej biegnie autostrada co ułatwia podróżowanie. Północna część wyspy ma charakter rolniczy, jest niej turystyczna, bardziej deszczowa a także dostępna. To wcale nie oznacza, że powinniśmy nasz pobyt ograniczać do południa!
Północ trzeba koniecznie odwiedzić i jednym z celów naszej podróży powinno być Porto Moniz. Znajduje się ono na północno – zachodnim krańcu wyspy, godzinę jazdy ze stolicy Funchal. Jak na warunki wyspy jest to daleka odległość mając w pamięci, że wyspa ma tylko 60km na 20 km. Największą atrakcją miasta są naturalne baseny skalne. Oferują one bezpieczne – mimo dreszczyka emocji – kąpiele w odgrodzonym morzu. Baseny mają kilka wejść, betonowe podesty i dużo miejsca do pływania i opalania. Za wulkaniczymi skałami widać bezmiar Atlantyku, a fale rozpryskujące się o nadbrzeżne głazy zapewniają „prysznic” morskiej wody.
Innym miastem północy wartym odwiedzenia jest Santana. Powód dla którego turyści jadą do Santany jest tylko jeden. To tam zobaczymy jedyne w swoim rodzaju malutkie, kolorowe domki, z dachami do samej ziemi. Niektórzy powiedzą, że to za mało by nadrabiać drogi, inni zauważą, że w każdym folderze reklamującym wyspę nie może zabraknąć zdjęcia domku z Santany. Choć pojedyńcze domki odnajdziecie w ogrodach Monte i w Botanicznym (w Funchal) to w Santanie są one najlepiej utrzymane i najlepiej wyeksponowane. Warto jechać od razu do samego centrum, gdzie stworzono mikroskansen składający się wyłącznie z kolorowych domków; w jednym z nich jest informacja turystyczna.
Na południu wyspy jest kilka miast i miasteczek godnych odwiedzenia. Prócz oczywistych „must see” jakimi są Camara de Lobos i Funchal rekomenduję małe Canical w południowo-wschodniej części Madery. To tutaj koncentrował się przez wiele lat przemysł połowu wielorybów, ale ten rozdział jest już na szczęście całkowicie zamknięty, bo ostatni statek wypłynął na połów w 1981r. Dziś jest tu nowoczesne muzeum poświęcone tym wielkim, morskim ssakom. Miasto nie odcina się od swej przeszłości i w wielu miejscach znajdziemy nawiązania do niej w postaci murali, pamiątek sprzedawanych w sklepach i elementów małej architektury (np.kosze na śmieci w kształcie morskiego ssaka). Przy portowym bulwarze jest kilka restauracyjek, gdzie można dobrze zjeść.
Madera aktywnie
Madera to wyspa, a jak wyspa to morze, a jak morze to plaże……Oups, tu możemy być nieco rozczarowani, bo plaża piaszczysta jest tylko jedna. Znajduje się w miejscowości Calheta na zachód od Funchal. Nie dość, że jedna to do tego sztuczna. Piasek sprowadzono z Afryki i utworzono dwie piaszczyste łachy schodzące łagodnie do, także sztucznego, półotwartego na morze, akwenu. Wiele hoteli ma oczywiście własne baseny i zejście do morza. Są drabinki i betonowe podesty oraz falochrony, które chronią nas od kaprysów oceanu.
Madera ma piękne góry i są to góry dobrze przystosowane do turystyki. Warto zacząć przygodę ze zdobywanie górkach obszarów od „rozgrzewki”. Świetnym miejscem na taki lekki treking, bez dużych przewyższeń jest półwysep Ponta de Sao Lourenco. Zajmuje najdalej na wschód wysunięty skrawek lądu. Widoki z kilku punktów widokowych zapierają dech w piersiach. Na końcu dobrze oznaczonej trasy znajduje się schronisko z barem gdzie można chwilę odpocząć przy filiżance wybornej kawy.
Najwyższe szczyty Madery to Pico do Arieiro (1818 m) i Pico Ruivo (1861 m). Niemal pod sam szczyt Pico do Arieiro można podjechać samochodem jadąc z południa, z Funchal. Wejście na Pico Ruivo wymaga więcej wysiłku, bo należy wspinać się od schroniska, gdzie zostawia się auto. Droga wijąca się serpentynami od Santany oferuje widoki i trochę emocji. Gdy uda nam się zdobyć jeden z wymienionych szczytów możemy próbować przejść szlakiem, który je łączy. Mnie udało się wejść na Pico Ruivo, ale szlak na Pico do Arieiro był zasypany śniegiem. Droga dla aut była zamknięta na odcinku 6 km, na przełęczy Poiso (1412 m). Także z powodu śniegu szlak między szczytami był zamknięty Cóż, jest powód by wrócić!
Blisko Funchal znajduje się jedna z największych atrakcji wyspy – klif Cabo Girao. Należy on do grupy najwyższych klifów Europy i świata. Wznosi się nad Oceanem Atlantyckim na wysokość 580m. W przepaść spoglądamy ze szklanego pomostu; w dole fale rozpryskują się o skality brzeg, na którym wyrwano morzu kilka malutkich, uprawnych poletek. Z lewej widzimy stolicę wyspy, z prawej niższe klify, a przed sobą bezkres oceanu. Tylko od nas zależy czy oczyma wyobraźni dostrzeżemy afrykański brzeg przed nami.
Ogród Monte i Ogród Botaniczny na wzgórzach powyżej Funchal to obowiązkowe punkty pobytu na Maderze. Monte stara się łączyć florę i faunę. Jest tam duża woliera z papugami i kolorowe karpie. Są też eklektyczne rzeźby, fontanny, szemrzące strumykami i małe stawy. Większość terenu jest zaaranżowana w stylu arystokratyczno – wyspiarskim, ale jest też śliczny fragment japońsko – orientalny z krwistoczerwonymi mostkami i imitacjami świątyń.
Ogród Botaniczny realizuję obietnicę, którą jest jego nazwa; jest tam bogactwo indywidualnie rosnących roślin, ale też i takich, które tworzą kolorowe kobierce i klomby. Możemy podziwiać przeogromne kaktusy. Jest też sekcja egzotycznych owoców i warzyw, które spotkamy na wyspie.
By zwiedzić oba ogrody należy zacząć od wjazdu kolejką linową z nadmorskiej, starej części Funchal prosto pod wejście do ogrodów Monte. Po zwiedzaniu Monte tylko kilka kroków dzieli nas od stacji kolejnej kolejki, która zawiezie nas pod bramę Ogrodu Botanicznego. Po czasie spędzonym na podziwianiu wyspiarskiej flory możemy wrócić pieszo stromo w dół do centrum miasta.
Lewady to wyjątkowa i niespotykana gdzie innej w Europie atrakcja. Historia ich tworzenia ma kilkaset lat. Kiedy zorientowano się, że północ Madery jest bardziej deszczowa, a południe bardziej urodzajne i słoneczne zdecydowano, by w sprytny sposób zapewnić transport deszczówki z północy na południe. Zaczęto budować wąskie kanały, które transportowały życiodajną wodę. Obok nich powstały ścieżki, by móc lewady oczyszczać i remontować. Obecnie ścieżki są dobrze oznaczonymi szlakami wędrówkowymi. Mogą być strome lub płaskie, czasami prowadzą tunelami lub nad przepaściami, ale zawsze zapewniają widoki i obcowanie z dziką przyrodą. Pamiętajcie, że nie odbyć wędrówki wzdłuż którejś z nich to tak jak Papieża nie zobaczyć w Rzymie!
Rejs
Wyprawa z Funchal by podglądać delfiny i wieloryby to niezapomniane przeżycie. Ekipy wypływające w morze są świetnie przygotowane, mają szybkie otwarte łodzie, kapoki i eksperta na pokładzie. Dla najlepszych firm pracują przeszkoleni pracownicy, którzy z klifów obserwują kierunki migracji zwierząt. Aż trudno uwierzyć, ale w wodach wokół Madery można spotkać 28 gatunków delfinów i wielorybów.
Ludzie Madery
Warto wspomnieć kilka osób, które związane są – mniej lub bardziej – z Maderą. Naczęściej natkniemy się na…..CR7 . Christiano Ronaldo urodził się na Maderze i ma tu: willę, hotel, restaurację i muzeum. Nawet miejscowe lotnisko jest im. Christiano Ronaldo, choć nie znalazłem na budynkach portu lotniczego wyraźnych odniesień do swojego patrona. W Funchal, na krańcu bulwaru nadmorskiego stoi też jego pomnik. Z pomnikami tak bywa, że przypisuje się im bliżej nieokreśloną, magiczną moc….trzeba potrzeć fragment pomnika, by część tej mocy przeszła na nas 🙂 Nie będę zdradzał, która część pomnika CR7 jest najbardziej „wytarta”; użyjcie to swojej wyobraźni……
Na wyspie byli też dwaj wielcy rodacy. W maju 1991r. Jan Paweł II odwiedził Maderę, a wdzięczni mieszkańcy postawili mu pomnik przed katedrą.
Kilka miesięcy na przełomie 1930 i 1931r. wypoczywał na Maderze Józef Piłsudski. Miał tu wynajętą willę, był ze swoim adiutantem i bliską mu pielęgniarką. Z jego pobytem wiąże się pewien „skandal”. Marszałek obchodził tu swoje imieniny, a rodacy w kraju chcieli mu zrobić niespodziankę. Zdecydowali by wysłać pocztą życzenia i finalnie kartek przyszło około milion, co całkowicie sparaliżowało całą pocztę na Maderze. Ale uraza pozostała tylko na moment, bo dziś Piłsudski ma swoje popiersie na głównym deptaku miasta.
Jedzenie
Jaka jest moja rekomendacja na dzień pełen kulinarnych wrażeń w Funchal? Proponowałbym by zacząć od śniadania w Prima Caju https://www.primacaju.pt. Tutaj specjalizują się w zdrowych śniadaniach i smacznych lunchach, które serwują w pięknym wnętrzu w samym centrum stolicy. Lunch dobrze zjeść w którejś z wielu restauracyjek na Rua de Santa Maria. To najstarsza część stolicy. Kiedyś nie cieszyła się dobrą sławą, ale teraz to zagłębie gastronomiczne w artystycznym otoczeniu – nie przegapcie pięknie malowanych drzwi domów. Kiedyś skrzyknęli się artyści i ubogacili swoimi pracami tą część miasta. Czas na deser – rekomenduję Uaucacau https://www.uaucacau.com gdzie na miejscu można wybrać kilak kolorowych, czekoladowych smakołyków lub Fabrica Sto Antonio, z tradycyjnym wypiekiem na wynos. Ale zaraz co ze słynnym winem Madera? Najlepiej „przed”, „w trakcie”, „pomiędzy” i „na koniec” 🙂 degustacja w Blandy’s Madeira Wine to punkt obowiązkowy https://www.blandyswinelodge.com
Będąc na Maderze koniecznie trzeba spróbować wyjątkowej ryby. Pałasz czarny to duma Madery. Espada – bo pod taką nazwą występuje w menu każdej restauracji – jest wyławiana tylko w dwóch miejscach na świecie: na Maderze oraz u wybrzeży Japonii. Jej wygląd może przerazić, ale smakuje nieporównywalnie lepiej niż wygląda. Leżąc na stoiskach targu rybnego jest długa, czarna, pozbawiona łusek, z ostrymi zębami i wyłupiastymi oczami. Na talerzu jej kawałki są białe i pozbawione ości. Espada żyje na głębokości ok. 1000m i łowi ją się na haki zamocowane do długich lin. Najlepiej zwabić ją kawałkami ośmiornicy. Na powierzchnię – ze względu na różnicę ciśnień – wypływa martwa i dlatego na wyspie mówi się, że żadnemu człowiekowi nie dane było widzieć jej żywej. Pałasz przyrządzany jest na wiele sposobów, a ja podczas pobytu jadłem go codziennie! Raz z sosem ze skórki limonki, innym razem z kwaskowym i twardawym bananem z Madery. Raz jako kanapkę – przekąskę, innym razem z miąższem z marakui.
Na koniec kilka praktycznych rad (aktualne na początku 2021 r.):
1. Od czego zacząć przygotowania do podróży na Maderę?
Nie wystarczy czytać o tym co dzieje się w Portugalii, bo Madera to region autonomiczny i ma własne przepisy. Zapoznawajcie się z informacjami na stronie http://visitmadeira.com )
2. Jak lecieć?
Lecąc z Polski, trzeba liczyć się z kwarantanną po powrocie, bo podróżujecie „transportem zbiorowym”. Ja wybrałem bezpośredni lot z Berlina liniami http://easyjet.com , a granicę przekraczałem autem. Pamiętajcie, że powietrze w samolocie jest filtrowane co 3 minuty, a nocą maszyny są dodatkowo dezynfekowane. Parking na BER – Berlin Brandenburg Airport to tylko 29EUR/tydzień.weźcie do samolotu jedzenie i picie bo obowiązuje zakaz serwowania czegokolwiek podczas 4,5 godz. lotu.
3. Z testem czy bez testu?
By być na Maderze trzeba mieć negatywny test na Covid. Można zrobić go w kraju i z nim przylecieć lub poddać się mu na lotnisku. W tym drugim przypadku koszt pokrywa rząd Madery. Ja, jak 70% podróżnych, przyleciałem z testem bo mniej nerwów, choć pewne koszty ponosi się w kraju.