MAREK KAMIŃSKI OPOWIADA JAK DROGA MOŻE BYĆ I CELEM, I DOMEM
Marka Kamińskiego spotkałem tuż po powrocie do Polski po – zakończonej sukcesem – wyprawie #noTraceExpedition. 30,000 kilometrów przejechanych elektrycznym samochodem, 2 kontynenty, 9 krajów, 144 dni czasami w bardzo trudnych warunkach; do Tokio i z powrotem. Rozmawialiśmy w lobby warszawskiego hotelu o tym czy podróżnik ma wakacje, czy ważniejszy jest cel czy może droga, jakie są jego ulubione miejsca na świecie i co jest nie tak z Peru.

rozmawiając o podróżach z Markiem Kamińskim
JustKowalski; Mieszkasz w Gdyni Orłowie, w pięknym miejscu. Czy jak jesteś tam, to też wciąż myślisz o dalekich podróżach?
Marek Kamiński: Nie, właśnie nie. Czuję się dobrze w domu, nie mam takiej potrzeby by ciągle podróżować. Świat jest niezwykle interesujący, ale to nie jest tak, że za wszelką cenę muszę być gdzieś indziej niż w domu. Mój dom jest też mikroświatem dla mnie, dlatego czuję się tam naprawdę dobrze. To pewnie będzie zaskoczenie, ale moim ulubionym miejscem na świecie jest właśnie Gdynia.
justKowalski.pl: Ale jednak bardzo dużo podróżujesz. Czy Twoje dzieci mają zadatki na bycie podróżnikami?
Marek Kamiński: Mam dwoje dzieci w wieku szkolnym i one też dużo podróżują. Podczas ostatniej wyprawy #noTraceExpedition moja córka doleciała do mnie, gdy byłem w Seulu. Przejechaliśmy razem całą Koreę, potem przepłynęliśmy do Japonii i dojechaliśmy wspólnie do Tokio. Szczerze mówiąc to moje dzieci często same wybierają miejsca, gdzie chcą lecieć a ja te plany realizuję. Ostatnio bardzo chciały zobaczyć zorzę polarną i dlatego poprzednie ferie zimowe spędziliśmy na Islandii (o tym jak objechać Islandię piszę na blogu). Choć to było tak naprawdę bardziej skomplikowane. Polecieliśmy z Gdańska na Islandię, tam mieliśmy pożyczone auto terenowe, przejechaliśmy pół Islandii zimą, co zajęło nam tydzień. Z Reykyaviku przelecieliśmy bezpośrednio, tanimi liniami, do Tel Awiwu za jakieś 200 złotych od osoby. Jak pożyczyliśmy w Izraelu samochód to pojechaliśmy do Jerozolimy a potem nad Morze Czerwone, do Eiliatu. A z Eiliatu wróciliśmy do Gdańska, znowu bezpośrednio tanimi liniami. Więc wyszedł nam tydzień na Islandii i tydzień w Izraelu. Dla mnie to był kolejny już raz na Islandii i kolejny w Izraelu więc sprawnie mogłem zaplanować taki rodzinny pobyt. Przypominam sobie mój islandzki pobyt jakieś 20 lat temu, gdy miałem tam przesiadkę na Grenlandię. Wtedy trafiłem do znanego obecnie ośrodka wód termalnych “Blue Lagoon”. Ówcześnie bywało tam niewiele osób a dzisiaj jest tam strasznie tłoczno. To miejsce przereklamowano. Ja wolę “Secret Lagoon” niedaleko Reykyaviku; tam jest spokojniej. Ale najlepiej czuję się w “Fontanie”: jest tam ciekawa, parowa sauna, z której chętnie korzystam.

trasa NoTraceExpedition
justKowalski.pl: Wspomniałeś o tym, że Twoje dzieci często wybierają miejsca, w które jedziecie. Czym się kierują? Co je ciekawi?
Marek Kamiński: Dzieci mają 13 i 11 lat i bardzo sprawnie inspirują się informacjami znajdowanymi w internecie. Bardzo ufam intuicji starszej córki Poli. Szczerze powiem, że dzięki niej odkryłem zupełnie nowe miejsca w Japonii. Byliśmy w Kraju Kwitnącej Wiśni trzy razy. Pola ostatnio znalazła informacje o wystawie, która nazywała się „TeamLab”. Bardzo trudno było kupić na nią bilety, bo były wyprzedane z dwumiesięcznym wyprzedzeniem. Znajoma Japonka kupiła je na aukcji i udało nam się tam dostać. To było wyjątkowe przeżycie. Gdyby nie inwencja moich dzieci to może bym powielał moje poprzednie doświadczenia i chciał im pokazać to, co wcześniej sam widziałem a tak wszyscy razem odkryliśmy coś nowego.
justKowalski.pl: Twoje podróże na bieguny są znane na całym świecie. Czy to oznacza, że lepiej się czujesz w zimnych klimatach?
Marek Kamiński: Nie ma to dla mnie znaczenia. Czuję się dobrze na świecie, w każdych warunkach. Nieważne, czy jestem na pustyni, w Arktyce, wtedy gdy nurkuję na Madagaskarze, na wyspach Bonin, w powietrzu czy na spadochronie. Wszędzie czuję się dobrze.
justKowalski.pl: Wiele z Twoich podróży odbywałeś sam, w samotności. Czy lepiej czujesz się, gdy jesteś sam z sobą, gdy odgradzasz się od otoczenia?
Marek Kamiński: Nie, wprost przeciwnie. Jestem bardzo ciekawy świata. Trudno mi jest wyobrazić taki model, gdy człowiek się zamyka i nie wykazuje zainteresowania tym, co go otacza. Po co wtedy podróżuje? Ja jestem tu i teraz, jestem w tej rzeczywistości, która jest wokół mnie. Spędziłem dużo czasu z Aborygenami, z Inuitami. Ostatnio na dalekim wschodzie Rosji spotkałem ludzi żyjących zupełnie inaczej niż my w Europie. Nie mam obaw przed takimi spotkaniami, wręcz bardzo mi się to podoba. Niedawno ktoś mi powiedział, że w Japonii jest ciężko bo Japończycy są zamknięci, nie mówią po angielsku. Dla mnie to była motywacja by nauczyć się japońskiego i poznać lepiej tych ludzi. Zresztą dlaczego oni mieliby się nauczyć angielskiego, to my powinniśmy nauczyć się japońskiego. Czasami wydaje mi się, że jestem typem człowieka, który lubi trudności.
justKowalski: Niemniej jednak często przebywasz w samotności? Bez nikogo koło siebie? Jak sobie z tym radzisz?
Marek Kamiński: Bycie w ciszy też jest ważne. Lubię medytować. Nauczyłem się tego mimowolnie jak pokonywałem pieszo Antarktydę, więc właściwie życie mnie tego nauczyło. Kiedyś spotkałem się z Mistrzem Zen. Było to w Warszawie, razem prowadziliśmy zajęcia. Po zajęciach zaprosił mnie do restauracji i zaproponował krótką sesję medytacyjną, trwała ona ok. 15 minut. Kiedy rozstawaliśmy się zaproponował bym, jak będę miał kiedyś czas, przyjechał do niego byśmy wspólnie pomedytowali. I rzeczywiście, miałem kiedyś czas, i odwiedziłem go w San Francisco. Byłem tam 2 tygodnie i bardzo dużo mi ten pobyt dał. Nauczyłem się medytacji. Potem, w moim życiu pojawiła się medytacja chrześcijańska.
justKowalski.pl: Gdy planujesz pobyt wakacyjny, taki z dziećmi, to czy jest on dokładnie rozpisany?
Marek Kamiński: To zależy, jest różnie. To zależy jaki jest kraj. W Japonii, na przykład, trzeba w miarę dokładnie się przygotować. Ale nie ma jednego modelu. Jak mamy dużo czasu to trochę planujemy, ale nie tworzymy ścisłego planu. Podczas #noTraceExpedition, kiedy dołączyła do mnie córka, wiedzieliśmy, że mamy miesiąc więc plan był bardzo luźny. Ważne wtedy są tylko takie „kotwice pobytowe”, które porządkują pobyt. Z noclegami też różnie bywa. Fajne hotele rezerwujemy wcześniej; to takie, które mogą stać się niedostępne.

NoTraceExpedition Nissan Leaf
justKowalski: A są takie miejsca, gdzie chciałbyś jeszcze pojechać?
Marek Kamiński: Tak, chciałbym kiedyś z rodziną pojechać do Polinezji Francuskiej. Albo, żebyśmy przejechali Stany Zjednoczone razem, w poprzek. Albo Hawaje. Wiem, że są skomercjalizowane, ale mimo tego są oryginalne. Na pewno chciałbym wrócić do Rosji, bo wciąż czuję duży niedosyt po zakończonej wyprawie samochodem elektrycznym. Wraca mi w myślach Jezioro Bajkał; tam chciałbym wrócić, ale życie jest krótkie…trzeba dokonywać wyborów.
justKowalski: Czy zimą jeździcie na narty?
Marek Kamiński: Kiedyś jeździliśmy więcej, na pewno co roku. Często do Austrii, Włoch ale także jeździliśmy na nartach w Polsce. Sięgając wstecz to, na pewno, z 8 sezonów pod rząd spędziliśmy rodzinnie na nartach. Jakoś minęło nam zainteresowanie, narty stały się strasznie skomercjalizowane, to już jest prawdziwy przemysł narciarski.
justKowalski: Lubicie też przedłużone weekendowe wyjazdy?
Marek Kamiński: Namawiam dzieci ale one wolą się uczyć…..namawiam je, kuszę by znów pojechać na Islandię. Prawda jest taka, że ta wyspa oferuje zupełnie inną rzeczywistość a to tylko 3 godziny lotu z Gdańska. Mimo pozornych podobieństw jest jednak zupełnie inna niż, na przykład, Norwegia. Jest bardzo oryginalna, bardzo pusta. Świetne miejsce na weekend. Byłem tam już pewnie ze 20 razy i chyba nigdy mi się nie znudzi. (jeden z moich wpisów poświęciłem Islandii)

Islandia; ulubiona destynacja Marka Kamińskiego
justKowalski: Przeżyłeś kiedyś jakieś podróżnicze rozczarowanie?
Marek Kamiński: Taaak, Machu Picchu w Peru. Ale uważam, że to była kwestia mojego stanu umysłu. Rozczarowanie to jest generalnie stan umysłu. To nie miejsce determinuje rozczarowanie, to my sami się rozczarowujemy. Miejsce jest odbiciem tego co jest wewnątrz nas, jest haczykiem na którym wieszamy to co mamy w sobie. Świat, w dużej mierze, jest odbiciem tego co jest w nas.
justKowalski: Czy cel, czy droga jest ważniejsza?
Marek Kamiński: Wydaje nam się, że cel jest najważniejszy, ale to droga jest istotniejsza. „Droga ważniejsza niż cel”, „Droga jest moim domem”, „Cel jest ważny by móc ruszyć w drogę”. Czytam codziennie Lao Tsy i jego myśli o drodze, które są dla mnie niezwykle cenne. Raz po raz uświadamiam sobie, że życie jest pełne paradoksów.
justKowalski: Bardzo serdecznie dziękuję za rozmowę!