Salvatore Bussu z Sardynii
WłochyWywiady i Rady

NAJLEPSZE SERY POŁUDNIOWYCH WŁOCH

Wśród tegorocznych inicjatyw projektu #TrueItalianTaste szczególne znaczenie ma proces certyfikacji placówek handlowych, które sprzedają oryginalne włoskie produkty spożywcze.
Włoska Izba, po weryfikacji zainteresowanych sklepów, wybrała te, które spełniają określone kryteria sprzedaży autentycznych włoskich produktów – w tym serów z północnych i południowych Włoch-  a następnie wystawiła certyfikaty i wydała naklejkę, którą certyfikowane sklepy mają prawo oznaczyć swoje witryny, poświadczając tym udział w projekcie True Italian Taste Network.
Kolejnym etapem projektu jest udział właścicieli sklepów w warsztatach masterclass i różnych wydarzeniach dedykowanych produktom Made in Italy, podkreślających i uświadamiających całe spektrum walorów włoskich wyrobów oraz wskazujących właściwy sposób przekazywania tej wiedzy konsumentom.
Cacioricotta del Cilento
Cacioricotta del Cilento
Z miasta na wieś – historia o Neapolitańczyku, którego pasja ratuje kozi ser w Kampanii.

By powstała wyjątkowa “Cacioricotta del Cilento” kozy wypasa się na bezkresnych łąkach Kampanii, gdzie aromatyczne rośliny stanowią podstawę ich diety, a specyficzny proces produkcji daje wyjątkowy efekt końcowy. Gdy 27 lat rodzina z Neapolu przeprowadzała się w okolice Cilento nie myślała, że zostaną jednymi z nielicznych, którzy będą stać na straży tradycyjnych metod wytwarzania koziego sera. Dziś i my możemy zostać częścią tej historii spędzając kilka dni wśród entuzjastów spokojnego, wiejskiego sposobu życia.

Kampania kojarzy nam się z malowniczym i gwarnym Neapolem, który jest jej stolicą. Kampania to też wulkan Wezuwiusz i starożytne miasto Pompeje, które wciąż zaskakuje archeologów kolejnymi odkrywanymi tajemnicami. Kampania to przepiękne Wybrzeże Amalfi i uprawne równiny ciągnące się dalej od brzegu. W głębi prowincji wznoszą się niedostępne góry.

Wyjątkową ofertę dla smakoszy ma obszar Cilento, który słynie z kóz i jest domem dla lokalnej rasy Cilentana. Warto zrozumieć wyjątkowość tamtejszych pastwisk, charakteryzujących się występującą makią śródziemnomorską. Ta trudna do przebycia – ze względu na gęstość zarośli i duży udział gatunków ciernistych i  kolczastych oraz pnączy – warstwa roślinności wydziela silny aromat. Dzieje się tak za sprawą flory z dużą zawartością olejków eterycznych. Zapach jedzonych przez zwierzęta roślin znajduje odzwierciedlenie w tutejszych serach, które wyróżniają się aromatyczną złożonością. Szczególnym przykładem jest “Cacioricotta del Cilento”, nazwana na cześć niezwykłej techniki używanej do zsiadania mleka, częściowo przy użyciu podpuszczki, a częściowo przy użyciu ciepła.

Ser, który jest wytwarzany przez cały rok można spożywać świeży (2/3 dni), półdojrzały lub dojrzały (do 30/40 dni).

Hodowla kóz jest bez wątpienia elementem lokalnej ekonomii. Ale zwierzęta i ich wypasanie stało się także charakterystycznym elementem krajobrazu Kampanii. Promotorzy tradycyjnych technik produkcji starają się utrzymać ten element kulturowy regionu. Lokalni przedstawiciele Fundacja Slow Food – sześciu rolników i serowarów – postawiło sobie za cel doskonalenie technik dojrzewania serów, promocję mało znanej świeżej i pół-dojrzewającej Cacioricotty oraz pomoc rolnikom w zwiększaniu wielkości stad i w ten sposób poprawiania efektywności.

Jednym z miejsc, gdzie można doświadczyć pielęgnowanej od lat procedury produkcji sera jest farma “I Filadelfi 1828”. To miejsce jest przykładem jak “mieszczuch” z Neapolu wspierany przez informatyka może dać drugie życie zamierającej rzemieślniczej produkcji rolnej.

Ale od początku……Wyobraźmy sobie, że neapolitańczyk, mieszkaniec miasta, zakochuje się w zielonych, położonych wewnątrz lądu terenach Cilento, które poznaje jeżdżąc konno z przyjaciółmi.

Jest rok 2004 gdy wraz z całą rodziną przejmuje gospodarstwo, gdzie hoduje się kozy. Potem na tym terenie zaczyna funkcjonować mleczarnia. Tak rodzi się “I Filadelfi 1828”, gospodarstwo należące do Claudio Amendoli i jego rodziny w pobliżu wioski Cicerale.

Tutaj, na zupełnym pustkowiu, na łąkach, które ciągną się aż po horyzont błogo pasie się nieco ponad sto kóz. Łąki oferują soczyste pożywienie, pełne aromatów i olejków eterycznych, które nie zostaną utracone w obróbce i wzbogacą tworzone porcje sera.

Całe mleko zostaje przekształcone dzięki pracy Marco, syna Claudio, absolwenta informatyki, który stał się serowarem dzięki wielu kursom i ciągłemu doskonaleniu umiejętności.

Marco zdradza kilka sekretów procesu przygotowania sera: “Mleko podgrzewam do 93 ° za pomocą pary w kotłach, w których woda krąży w temperaturze 110-115 °” i dodaje “nigdy nie używam ognia bezpośrednio”. Marko zdradza też inne tajniki tworzenia produktu: “Zależnie od efektu jaki chcę osiągnąć dodaję podpuszczkę cielęcą lub, dla ostrzejszego efektu, podpuszczką koźlęcą”.

Ser pozostawia się do wyschnięcia na stojakach i dojrzewa on w specjalnej komorze do 45 dni. Struktura jest idealnie biała, co jest charakterystyczne dla mleka koziego, a zapachowa nuta niesie aromat ziół i kwiatów, które otaczają farmę.

Warto podkreślić, że “I Filadelfi 1828”  funkcjonuje także jako agroturystyka. Każdy, kto szuka spokoju, absolutnej ciszy, zachwycających widoków i prawdziwej kuchni Cilento powinien spędzić tutaj kilka dni. Właściciele “I Filadelfi” serdecznie zapraszają do Cicerale w Localita Selvitelle.

Caciocavallo podolico del Gargano
Caciocavallo podolico del Gargano
W ufortyfikowanej, ekologicznej farmie możemy spróbować jednego z najbardziej aromatycznych serów Italii.

Nieliczni stawiają sobie za cel hodowlę bydła rasy Podolico. A przecież to te krowy, hodowane w trudnych warunkach, dają mleko z których powstaje unikatowy “Caciocavallo podolico del Gargano”. Ser, który często dojrzewa w naturalnych jaskiniach można spróbować w wyjątkowych miejscach. Ufortyfikowane farmy, które kiedyś broniły się przed intruzami dziś stoją otworem i zapraszają gości.

Apulia leżąca w południowych Włoszech jest płaska i żyzna. Stąd pochodzi znaczna część produkowanej we Włoszech oliwy i wina. W prowincji zachwycają kamienne domy trulli w środkowej części prowincji, szczególnie w rejonie Alberobello. Trulli to dziwne budowle o stożkowatych dachach, na planie kwadratu lub koła. Mają bielone ściany i  szarawe dachówki z naturalnego kamienia. Na dachach czasami są wymalowane tajemnicze symbole o pochodzeniu chrześcijańskim, pogańskim i magicznym. Trulli budowane były często bez zaprawy, tak jakby miały był sprawnie składane i rozkładane.

Kulinarna spuścizna Apulii jest warta podkreślenia. Pasące się stada krów rasy Podolico to niezapomniany widok. Z ich mleka powstają niezwykłe sery, przede wszystkim “Caciocavallo podolico del Gargano”. Krowy Podolico były kiedyś jednymi z najczęściej występujących we Włoszech, ale obecnie ich stada spotkamy na nielicznych obszarach na południu. Tam zwykle pastwiska są rzadkie, dostępność wody jest ograniczona, a przetrwanie jest trudne. Dlatego wydajność tych stad jest niska. Jednym z niewielu miejsc, gdzie wciąż występuje duża populacja tej rasy bydła jest rejon Gargano.

Produkcja sera “Caciocavallo podolico del Gargano” trwa przez cały rok, z największą intensywnością produkcji od marca do maja i minimalnym okresem leżakowania wynoszącym trzy miesiące. Dojrzewanie często odbywa się w naturalnych jaskiniach. Efektem jest bardzo szlachetny produkt, praktycznie nie mający zastosowania jako składnik w kuchni, gdyż spożywany jest samodzielnie. W jego bukiecie odszukamy nuty ściętej trawy, gorzkich kwiatów, wanilii i innych przypraw. To wszystko sprawia, że jest to jeden z najbardziej aromatycznych serów dojrzewających we Włoszech.

Jednym z miejsc, które dba o zachowanie bioróżnorodności i jest zaangażowane w produkcję i promowanie lokalnych wyrobów jest gospodarstwo Giuseppe Bramante “Masseria Paglicci”. To tam od wielu lat docenia się wagę utrzymania lokalnej rasy Podolico. Giuseppe z dumą podkreśla: “Jeszcze mój dziadek otrzymywał nagrody – a było to w 1934 roku – za swoją postawę hodowcy bydła”

Masseria zachowuje urok minionych czasów. Zabytkowy budynek o powierzchni 5500 m² jest otoczony cennym gajem oliwnym, którego początki sięgają XVII wieku. Wśród najbardziej charakterystycznych elementów architektonicznych zabudowań wyróżnia się duży, łukowaty kamienny portal i duży komin utworzony przez sklepienie pomieszczenia, pośrodku którego znajdowało się palenisko. Kompleks ma wyjątkowy ufortyfikowany układ. Główny budynek jest zamknięty na zewnątrz, a otwarty do środka; posiada aż trzy wewnętrzne dziedzińce. Taki układ przed wiekami chronił ludzi i zwierzęta przed niebezpiecznymi, niechcianymi gośćmi.

Firma posiada tradycyjne konstrukcje do odzyskiwania wody deszczowej: woda jest dostarczana do historycznej cysterny wykutej w skale w XVII w. Ponadto posiadłość posiada 2 okrągłe baseny, które nadal służą mieszkańcom, gdyż są zasilane wodą deszczową. Znajdujący się nieopodal dawny staw rybny służy obecnie wyłącznie jako ostoja dla płazów i dopełnia obrazu miejsca, gdzie zrównoważony rozwój i ekologiczna produkcja jest priorytetem. Cała posiadłość “Masseria Paglicci” zajmuje powierzchnię około 350 hektarów.

Giuseppe Bramante dziś nie broni się przed odwiedzającymi, a wręcz przeciwnie serdecznie zaprasza Polaków do odwiedzenia go na farmie; Azienda Agricola Bramante, Contrada Paglicci, 71010  Rignano Garganico (FG). W kompleksie znajdują się pokoje gościnne i sklep, w którym kupimy także ser “Caciocavallo podolico del Gargano”. Na miejscu można także nacieszyć podniebienie wspaniałą, lokalną kuchnią.

Farma “Masseria Paglicci” współpracuje z Fundacją “Slow Food”, gdyż doskonale wpisuje się w ich strategię, która zachęca wszystkich do zwolnienia tempa i używania zmysłów, aby świadomie delektować się wysokiej jakości produktami. Fundacja stara się uczyć sposobów wybierania dobrego jedzenia, które jest produkowane w harmonii ze środowiskiem i lokalną kulturą.

Fundacja Slow Food promuje postawy “prosumenckie”, gdy konsument jest zaangażowany we współtworzenie i promowanie produktów szanowanej przez niego marki. Prosumenci swoją postawą mogą wspierać lokalnych rolników, rybaków, hodowców i serowarów nie tylko kupując ich produkty, ale także korzystając z bogactwa informacji i porad, które mogą zaoferować. W ten sposób możemy dowiedzieć się więcej o jakości i lepiej zrozumieć, co oznacza zdrowsza, smaczniejsza i bardziej odpowiedzialna dieta.

Maiorchino
Maiorchino
Potężne kręgi sera “Maiorchino” to element tradycji kulinarnej Sycylii i lokalnego karnawału.

Produkcja jednego z największych serów owczych we Włoszech jest zagrożona, ale są ludzie, którzy dbają o utrzymanie wielowiekowego dziedzictwa. Ser “Maiorchino” wymaga długiego leżakowania, a proces produkcji jest złożony. Efektem jest wyjątkowy produkt, z jakości którego producenci są tak dumni, że nie wahają się staczać wielkie kręgi sera kilometrową, stromą uliczką podczas jednego ze świąt.

Sycylia leżąca między Europą a Afryką jest największą wyspą Morza Śródziemnego. Ma wspaniałą historię, na którą składa się bogactwo cywilizacyjnego dziedzictwa czerpanego z wielu kultur i wielu kierunków geograficznych. Dzięki niemu wyspa jest pod wieloma względami autonomiczna i wyjątkowa. Przy wielu okazjach przekonamy się, że mamy do czynienia z lokalnym językiem, własnymi zwyczajami, wyróżniającą się architekturą i zachwycającą kuchnią.

Ser “Maiorchino” jest wytwarzany głównie z pełnego mleka owczego z dodatkiem niewielkiej – do 20% – ilości mleka koziego lub krowiego. Zwierzęta pasą się na bogatych pastwiskach w górach w północno-wschodniej Sycylii.

Produkcja odbywa się w okresie od lutego do początku czerwca. Głównymi cechami sera jest jego duży rozmiar; jest to jeden z największych serów owczych we Włoszech bo może ważyć od 10 do nawet 20 kilogramów. Niezwykle ciekawym jest, że do wytworzenia sera używa się tradycyjnego sprzętu, gdzie każdy element ma swoją nazwę w lokalnym dialekcie. Jest to miedziany ocynkowany kocioł (quarara), żelazna “igła” (minacino) i inne drewniane narzędzia, jak deska (mastrello) i forma (garbua). Po utworzeniu ser jest solony na sucho przez okres do 30 dni, a na koniec leżakuje (od 4 do 24 miesięcy) w podziemnych kamiennych niszach, które są chłodne i wilgotne i  wyposażone w drewniane półki. “Maiorchino” ma cylindryczny kształt z płaskimi lub lekko wklęsłymi powierzchniami oraz bursztynowo-żółtą skórką.

Z serem “Maiorchino” wiąże się pewna tradycja, kultywowana przez wieki podczas karnawału gdzie ser mimowolnie stał się głównym elementem lokalnego święta. Taki typ zabawy był kiedyś szeroko rozpowszechniony w całej prowincji Mesyna, ale dziś odbywa się ona tylko w wiosce Novara di Sicilia. Zwyczaj podobno sięga początków XVII wieku, kiedy na skutek przebudowy główna ulica miasteczka – Via del Passitto – została pozbawiona wielu ślepych zaułków i zaczęła prowadzić stromo w dół. Wtedy to hodowcy i producenci sera rzucili sobie wyzwanie, by w sprytny sposób sprawdzić jakość wyprodukowanych serowych kręgów. To współzawodnictwo, od nazwy sera, nazwano także “Maiorchino”.

Na czym polega ta tradycja, skąd w niej tyle emocji i jaka jest rola wielkich kręgów sera w grze?

Zasady gry “Maiorchino” są bardzo proste. Drużyny składają się z 3 graczy. Najpierw ustala się kto zaczyna. Pierwszy gracz zawiązuje tasiemkę na obwodzie sera, aby poprawić przyczepność, zwiększyć prędkość i umożliwić kontrolę kierunku. Sygnałem do rozpoczęcia zawodów jest okrzyk publiczności „I gammi!” i ser zaczyna toczyć się w dół. Na trasie liczącej ok. kilometra nie wszystko musi iść gładko. Ser może utknąć w zagłębieniach (zwanych tu catafurchi) i innych zaułkach. Gdy tak się staje kolejka przechodzi na kolejnego gracza, który uwalnia ser z pułapki i puszcza go w dół z miejsca do którego on dotarł. Wygrywa zespół, który pokona odległość do mety najmniejszą liczbą “ruchów”.

Jednym z producentów kultywujących tradycyjny sposób produkcji sera jest Dominico Isgrò, a jego farma położona jest w Zatoce Tindari niedaleko Mesyny.

Firma prowadzi hodowlę owiec rasy Camisane i kóz. Wszystkie wytworzone na farmie produkty są sprzedawane na miejscu, a Domenico z dumą podkreśla, iż specjalnie stosuje metody produkcji, które są „archaiczne” bo ”tak przekazali to nam nasi przodkowie”. ”Dodatkowo bardzo dbamy o dobrostan zwierząt i ogólną higienę” dodaje Dominico zapraszając wszystkich chętnych do spróbowania i zakupu sera “Maiorchino” na jego farmie: Azienda Agricola ISGRÒ, Domenico Isgrò Furnari (Me), Contrada Carone.

“Maiorchino” jest efektem wielowiekowej tradycji, która niestety jest zagrożona wyginięciem. Technika produkcji jest bardzo złożona, a ser wymaga długiego leżakowania, a ta ciężka praca nie jest wynagradzana przez rynek. Warto podkreślić starania Fundacji “Slow Food”, która chce zaktywizować lokalnych serowarów – takich jak Dominico – by podjęli się produkcji tego sera mającego przecież duży potencjał.

Fiore sardo dei pastori
Fiore sardo dei pastori
Małe miasteczko Ollolai z regionu Barbagia na Sardynii daje przykład jak walczyć o swoje materialne i niematerialne dziedzictwo.

Historia Sardynii pełna jest tajemnic sięgających swymi korzeniami tysiące lat wstecz. Dumni mieszkańcy stawiają sobie za cel, by ich tradycje nie popadły w zapomnienie. Znajdują niekonwencjonalne sposoby na ratowanie swoich “małych ojczyzn”. Walczą by elementy dziedzictwa – jak owczy ser “Fiore sardo dei pastori” – przez kolejne wielki świadczyły o ich tożsamości kulturowej.

Sardynia jest drugą co do wielkości wyspą na Morzu Śródziemnym. Wybrzeża wyspy są często wysokie i skaliste, z wieloma cyplami, kilkoma szerokimi, głębokimi zatokami i przesmykami. Przeważającą część wyspy zajmują góry i płaskowyże. Roślinność to głównie makia; wiecznie zielone kolczaste i wonne zarośla.

Wyspa ma typowy klimat podzwrotnikowy śródziemnomorski, gdzie występuje około 300 dni słonecznych, z koncentracją opadów zimą i jesienią, i opadami śniegu w górach.

Sardynię ktoś kiedyś nazwał miejscem “pozostawionym na poboczu czasu i historii”. W niedostępnych górach mieszkali w zamkniętych społecznościach pasterze, a były to tereny tak oddalone od głównych szlaków, że wszelkie próby podbicia i podporządkowania sobie całej wyspy zawsze kończyły się na niczym. Sardynia pozostaje w dużej mierze miejscem nieodkrytym, a domysły, że to ona mogła być mityczną Atlantydą opisaną przez Platona dodają jej tajemniczości.

Gdy przyjrzymy się historii wyspy to odnajdziemy tam też wiele bohaterskich postaci. Jedną z nich jest Król Ospitone, który odmienił jej oblicze. Według listów papieża Grzegorza I Król Ospitone nawrócił się na chrześcijaństwo w 594 roku, co pozwoliło zakończyć zbrojne konflikty. Ospitone do dziś jest uznawany za roztropną i bohaterską postać.

Sardynia to także własne, wyjątkowe sery. Owczy ser “Fiore Sardo dei pastori” jest najwybitniejszym z nich. Jedna z teorii mówi, że nazwa fiore („kwiat”) może być związana z faktem wykorzystania kwiatów ostu jako źródła podpuszczki. Inne świadectwa wskazują znowuż, że drewniane foremki używane do produkcji sera miały wzór kwiatu. Te wzory pozwalały na rozpoznanie od którego producenta pochodzi dana partia produktu.

“Fiore sardo dei pastori” to ser o długiej historii i mocnym, wyrazistym smaku. Jest to typowy produkt społeczności mieszkających w głębi lądu, w szczególności w górzystej Barbagii. Tradycyjna technika produkcji pozostała w zasadzie niezmieniona od wieków: tuż po dojeniu surowe, pełne mleko owiec Sarda jest umieszczane w miedzianych kotłach i koagulowane w temperaturze 32-35 ° C przy użyciu podpuszczki jagnięcej. Po 20-30 minutach, w zależności od pory roku, twaróg rozbija się na cząstki wielkości ziarenka ryżu i pozostawia na dnie garnka. Twaróg jest następnie cierpliwie zbierany z dna kotła i osadzany w charakterystycznych formach. Gdy masa jest jędrna, wyjmuje się ją z formy i pozostawia na około 24 godziny, po czym zanurza w solance, gdzie pozostaje przez 8-12 godzin. Następnie sery układa się na drewnianych lub plecionych – z trzciny cukrowej “cannizza” – stojakach w pobliżu ognia, gdzie suszą się przez około 2 tygodnie. Ostatnim etapem jest dojrzewanie przez kilka miesięcy (dokładny okres zależy od producenta i jego indywidualnego stylu) na ziemi w chłodnym, suchym pomieszczeniu. Po osiągnięciu odpowiedniego stopnia dojrzałości sery są okresowo natłuszczane mieszaniną octu winnego, oliwy z oliwek i soli. Ten proces jest pozornie prosty, ale wymaga niezwykłej uwagi serowara, powolnych gestów i dużej dozy cierpliwości. Mimo, iż ilość wytwarzanego sera jest dość mała, to jego jakość wręcz niezwykła.

Fundacja Slow Food czuje się odpowiedzialna za ochronę tradycyjnego sposobu wytwarzania sera “Fiore sardo dei pastori” w kilku małych miasteczkach Barbagii. Jednym z producentów jest Salvatore Bussu z Ollolai, który przewodzi grupie lokalnych serowarów. On i garstka mu podobnych pragnie przekazywać z pokolenia na pokolenie tajniki rzemieślniczego serowarstwa. Salvatore Bussu podkreśla, że „to pecorino jest wytwarzane tymi samymi technikami od tysięcy lat. Mamy 1800 owiec, które mają 200 akrów ziemi do wypasu” i zaraz dodaje: ”Nasze owce nigdy nie jedzą chemicznie przetworzonych pasz”. Salvatore jest przekonany, że “Fiore sardo dei pastori” jest wyrazem ducha Sardyńczyków. “To mocny ser, jak charakter Sardyńczyków” podkreśla. “Mleko otrzymane od owiec sardyńskich hodowanych na wolności, w tym mikroklimacie, nie może być replikowane i daje możliwość produkcji serów o mocnym i zdecydowanym smaku. W przeciwieństwie do wielu serów, które można kopiować za granicą, ten ser pozostaje niepowtarzalny i niezrównany” podkreśla z dumą. Na koniec prosi, by trzymać za niego kciuki gdyż “jesteśmy w tegorocznym finale konkursu <Italian Cheese Award>. Byłby to nasz kolejny sukces po tym jak wygraliśmy ten konkurs w 2019 roku”.Ollolai, mimo iż małe, to na początku roku 2018 znalazło się na ustach niemal całego świata. To tu ówczesny burmistrz – Efisio Arbau – wpadł na genialny w swojej prostocie pomysł by wystawić na sprzedaż stare, opuszczone domy za śmieszną cenę jednego euro. Mimo, iż nabywca musiał wziąć na siebie obowiązek przeprowadzenia remontu, którego koszt szacowano na 20,000 euro, to perspektywa stania się właścicielem włoskiej willi w romantycznej, wyspiarskiej scenerii była niezwykle kusząca. Niektórzy z nabywców podkreślali, że “świeże powietrze, zero smogu oraz piękne widoki mają leczniczą moc”.
Inicjatywa burmistrza była na tyle innowacyjna, że media z całego świata rozpisywały się o niej. Podkreślano chęć „odrodzenia” miasta, w którym z roku na rok zmniejszała się liczba mieszkańców. Młodzi ludzie wyjeżdżali do większych miast, a pozostałe zamieszkałe domy należały do starszej generacji pasterzy i rzemieślników.
Burmistrz podkreślał, że nie chodzi mu wyłącznie o materialną spuściznę regionu, ale także o to, by tradycje nie popadły w zapomnienie. Jego działania przyniosły efekt, bo na 200 wystawionych na sprzedaż domów zgłosiło się 2,5 tysiąca chętnych.
Ostatnio dodatkowy impuls do rozwoju miasta dała paradoksalnie…..pandemia. Okazało się, że miasto ugościło wiele osób pracujących zdalnie, a byli wśród nich i menedżerowie z Nowego Jorku, i profesorowie z Londynu, i pracownicy naukowi z różnych uczelni.
To nie koniec przychylnych zdarzeń, których doświadczyło ostatnio małe Ollolai z sardyńskiej Barbaggi. O mieście zaczęto znowu mówić gdy ciepło wypowiedział się o nim sam Arnold Schwarzenegger, którego przyjaciel kulturysta, Franco Columbu, stąd pochodził, a holenderska telewizja zrealizowała tu reality show.
Te wszystkie wydarzenia dają nadzieję, że tak jak odradzające się miasteczko Ollolai, które niedawno było na skraju upadku tak i sposób wyrobu regionalnego sera “Fiore sardo dei pastori” znajdzie należne mu – i niezagrożone – miejsce na liście niematerialnego dziedzictwa Sardynii.

Przeczytajcie też co je się na Malcie – wystarczy kliknąć ten link

Salvatore Bussu z Ollolai tworzy “Fiore sardo dei pastori”
Salvatore Bussu z Ollolai tworzy “Fiore sardo dei pastori”

 

 

Te wpisy mogą Ci się spodobać: