Paweł Deląg
Wywiady i Rady

PAWEŁ DELĄG – AMANT W PODRÓŻY

on
1 września 2020
Z Pawłem Delągiem udało mi się spotkać w warszawskim Wilanowie, choć nie było to proste. Jego aktorska praca oznacza bardzo wiele podróży. Wystarczy wspomnieć, że na liście krajów, które odwiedził pracując znalazły się: Tunezja, Maroko, Egipt, Rosja, Francja, Austria, Czechy, Słowacja, Węgry, Bułgaria, Rumunia, Kolumbia, Ekwador, Białoruś, Ukraina, Tajlandia, Wietnam, Korea Południowa, no i oczywiście Rosja. W swoich podróżach obserwuje różnice kulturowe, stara się odnaleźć świat miniony odwiedzanych miejsc, zrozumieć ich historię i porównać ją z teraźniejszością. Zauważa degradację planety i ceni obcowanie z przyrodą, która – według niego – ma dar leczenia ludzi. Uważa jednak, że podróżowanie nie zawsze ma na celu wzbogacanie samego siebie, a jest wyłącznie oznaką powszechnego konsumpcjonizmu.

justKowalski: Paweł, jesteś podróżnikiem czy turystą?

Paweł Deląg: Hmmm, dobre pytanie. Chyba jestem gdzieś pośrodku tych dwóch światów i nie należę do żadnego z nich. Ani „all inclusive” ani „last minute” nie są dla mnie. Z drugiej strony nie widzę siebie przedzierającego się z plecakiem przez dżunglę, gdzieś w Brazylii. Spędzając swój wolny czas często trafiam do wynajętych domów; to może być Hiszpania, Włochy czy Grecja. Wtedy ważne są dla mnie aktywności; jazda konna, windsurfing, sporty motorowe, żaglówka. W ten sposób dobrze odpoczywam.

Paweł Deląg w podróży (materiały TVN)

Paweł Deląg w podróży (materiały TVN)

justKowalski: Lubisz Włochy?

Paweł Deląg: Włochy uwielbiam, kocham ich przyrodę, kuchnię i architekturę. Teraz myślę o tym jak najszybciej udać się „z ziemi polskiej do włoskiej”, bo wszędzie we Włoszech mi się podoba, przecież każdy region ma swoją specyfikę, własny dialekt, inną kuchnię. To w końcu zlepek dawnych samodzielnych państewek, które Giuseppe Garibaldi połączył w całość dopiero w drugiej połowie XIX w. (justKowalski: jeśli chcesz poczytać o Neapolu i jego okolicach to mój tekst znajdziesz tutaj). Nie ważne gdzie jestem, to zawsze chcę zrozumieć korzenie historyczne miejsc, które odwiedzam. Ważne jest dla mnie by nie ograniczać się do „tu i teraz”, ale by poznać to co było kiedyś.

justKowalski: Czy są takie miejsca na świecie, gdzie chciałbyś mieszkać?

Paweł Deląg: Tak, są miejsca na świecie, gdzie chciałbym mieszkać, być częścią tamtejszej kultury, one w jakiś sposób mnie intelektualnie stymulują. Takim miejscem jest Paryż, taki jest też Nowy Jork czy Londyn. Zobaczyć dobry teatr, uczestniczyć w bogactwie tamtejszej sztuki, malarstwie, w wystawach, chodzić na koncerty. Chciałbym podróżować więcej, by przywozić coś co mnie wewnętrznie wzbogaci, coś co pozwoli mi być lepszym twórcą. Wspomniałem o Nowym Jorku choć to wyjątek, bo Stany Zjednoczone ogólnie mnie zniechęciły, tam wszystko kręci się wokół dolara, wszystko ma swoją cenę i wszystko można kupić i za wszystko trzeba zapłacić. Jesteś tyle wart ile masz dolarów w kieszeni. Nie traktują ciebie jako indywiduum. Tam nie ma duchowości. Podobnie jest w Australii, gdzie też brakuje mi duchowości. W Rosji – dla kontrastu – ludzie widzą w tobie człowieka. Mam wrażenie, że „człowiek” ma znaczenie też w Ameryce Południowej, czy w Afryce.

justKowalski: Gdy podróżujesz to dostrzegasz degradację naszej planety?

Paweł Deląg: Tak, teraz coraz bardziej zdaję sobie sprawę z tego, że świat jest w niebezpieczeństwie, że jest zanieczyszczony, brudny. Mam w pamięci widok ciągnących się po horyzont plantacji palm oleistych i od razu przychodzi myśl, że to jest produkt, który się sprzedaje mimo, że nie jest dobry dla naszego zdrowia. David Attenborough powiedział, że „człowiek jest największym szkodnikiem”, mamy siłę i moc by przekształcać planetę, ale możemy też dokonać jej zagłady. Jesteśmy owocem ewolucji, ale teraz wymykamy się ewolucji i tworzymy nową istotę, którą jest człowiek połączony ze sztuczną inteligencją. I ten nowy twór jest bardzo nieodpowiedzialny wobec ekosystemu. Tym, którzy podróżują, a robią to dlatego, że szukają harmonii, kochają życie, mają umiłowanie do natury  jest szczególnie trudno zaakceptować tę sytuację, bo widzą zachodzące zmiany, szczególnie jeżeli ma się perspektywę 15 – 20 lat. A przyroda jest dla nas darem, cudem, ma zdolność leczenia ludzi. Kontakt z przyrodą to najlepsze co może nas spotkać podczas podróży. Na świecie jest przecież coraz bardziej tłoczno i sztampowo. Nie łudźmy się, ale podróżowanie jest też połączone z konsumpcjonizmem. Brytyjczyk mówi, że trzeba w końcu pojechać do Krakowa, bo wszyscy mówią, że trzeba tam pojechać, bo jest tanie piwo, na Santorini też trzeba, Pragę ktoś koniecznie też musi zobaczyć….

Ameryka Express to przygoda w Ameryce Południowej (materiały TVN)

Ameryka Express to przygoda w Ameryce Południowej (materiały TVN)

justKowalski: Kiedy zapytam Cię o odwiedzone kraje, to jaki przychodzi Ci pierwszy na myśl?

Paweł Deląg: Od razu pomyślałem o Wietnamie. Kręciłem tam film i jedna rzecz mi mocno utkwiła w pamięci. Wietnamczycy w sposób szczególny traktują białego człowieka. Miałem wrażenie, że wciąż w pamięci mają wojnę ze Stanami Zjednoczonymi, którą wygrali. Podchodzą do białego człowieka z pewną dozą hardości, dumy i wyczuwałem sporo dystansu do naszej rasy, choć nie była to pogarda. Innym zaskoczeniem było to, że nie spodziewałem się tylu tak dobrych ośrodków wypoczynkowych. Zderzam te wrażenia z tym co zobaczyłem w Tajlandii, szczególnie Bangkok wywarł na mnie niekorzystne wrażenie.

justKowalski: Wiele osób postrzega Afrykę jako wyjątkową część naszego globu. Jakie Ty masz wspomnienia z Czarnego Lądu?

Paweł Deląg: Wspominam moją podróż do RPA, Mozambiku i Zimbabwe i dwa oblicza tych państw – jedno to stworzone przez białego człowieka, a drugie to świat czarnej ludności. Pamiętam Johanesburg i centrum miasta, na które składają się wysokie wieżowce. Biali się z tamtąd wyprowadzili, a czarnoskórzy opanowali centrum. Teraz wygląda to wszystko jak slumsy.

justKowalski: Miałeś okazję zobaczyć dwa kraje Ameryki Południowej, przy okazji kręcenia „Ameryka Ekspres”…

Paweł Deląg: Odwiedziłem Gwatemalę i Kolumbię, ale nie mogę powiedzieć, że swobodnie odkrywałem tę część świata. To był show, program, kamera była cały czas wokół nas, a my jako uczestnicy odgrywaliśmy pewne role mając świadomość, że jesteśmy nagrywani. Nie zmienia to faktu, że poczyniłem pewne obserwacje. W starej Kartagenie zaszokowała mnie ilość młodocianej prostytucji. Mnóstwo pięknych dziewczyn i chłopaków, dobrze ubranych. To co od początku mi się spodobało w kulturze Ameryki Łacińskiej, to ich skłonność do uśmiechu, duża spontaniczność. „Fiesta”, zabawa, radosny sposób przeżywania życia bardzo mi pasowały – było to bardzo naturalne, mimo wielkiej biedy. Z drugiej strony miałem wrażenie, że organizacja państwa jest tam na niskim poziomie. Mam w pamięci dzień kiedy właściciel jednej z restauracji zaprosił mnie na kolację w Bogocie i opowiedział swoją historię związaną z kartelami narkotykowymi. To historia jego rodziny, choć jego rodzina nie jest wyjątkiem, bo każda rodzina w Kolumbii wycierpiała podczas wojny kartelowej. Mafia porwała jego ojca, negocjowali warunki uwolnienia, nie wiedzieli czy on kiedykolwiek wróci. Mają tragiczną przeszłość i zły wizerunek, ale bardzo im zależy, by Kolumbia nie była postrzegana jako kraj produkcji i przemytu kokainy oraz mafii. Zachwyciła mnie architektura tamtych państw, choć też czułem taki sprzeciw, mając świadomość, że wjechał biały człowiek, wybił tubylców, dokonał rzezi i zbudował to czym się teraz zachwycamy. Chciałbym tam kiedyś wrócić, zasmakować lokalnych cygar i wypić szklaneczkę rumu Zacapa.

justKowalski: A Indie? Byłeś tam dwa razy. Jak je postrzegasz?

Paweł Deląg: Są ludzie, którzy zakochują się w Indiach, i tacy co Indie nienawidzą. Nie zakochałem się w Indiach, ale wywarły na mnie duże wrażenie. Mam problem z brudem i z tłumami, ale wszystko co w tych obszarach doświadczyłem wcześniej miało się nijak do tego, co zobaczyłem w Indiach. Wtedy uświadomiłem sobie, że przestrzeń jest luksusem, że nie czujesz przecież ciągle 10 osób na swoich plecach. To było uderzające coś co mnie mocno uderzyło. Będąc tam, mimochodem stałem się uczestnikiem swoistej pielgrzymki do grobu świętego sufiego. Dziwne rzeczy się działy wokół mnie, ale było tłumaczone na poziomie wyzwalającej się energii, wiele wydarzeń zdawało się, że ma większy sens i niesie pewne znaczenie i duchowość.

Dawno, dawno temu...Autor z Pawłem Delągiem, Przemkiem Saletą, Tomkiem Kammelem i Marcinem Prokopem

Dawno, dawno temu…Autor z Pawłem Delągiem, Przemkiem Saletą, Tomkiem Kammelem i Marcinem Prokopem

justKowalski: Na koniec powiedz mi o Rosji, gdzie czujesz się jak ryba w wodzie. Grałeś po rosyjsku w kilku filmach i masz w tym kraju status gwiazdy.

Paweł Deląg: Kiedy myślę o Rosji i szerzej, o terenach Europy Wschodniej to dociera do mnie, że historia XIX i XX wieku była tutaj szczególnie okrutna. Rewolucje, I i II wojna światowa to rujnowanie ekonomii i kultury. Brytyjczycy czy Francuzi z wojen wynoszą swoją substancję kulturową nienaruszoną. Gdy myślę o Rosji to doceniam jej silną duchowość mimo wielu lat komunizmu. Jej zwiedzanie trzeba zacząć od europejskich wielkich miast; kosmopolityczna Moskwa i Petersburg. Oba to wspaniała historia i architektura. Niektórzy twierdzą, że Moskwa jest jak Warszawa, a Petersburg jest jak Kraków, ale według mnie to bardzo niewłaściwe porównanie (justKowalski: byłem w Petersburgu i opisałem go tutaj). Moskwa jest piękną i nowoczesną metropolią, jest zbudowana na przejrzystym planie architektonicznym, a Warszawa jest dziwnym zlepkiem miasta zniszczonego. Moskwa to wielkie skwery, ulice, nowoczesne budynki i centrum. Kultura jest tam mocno obecna. Mam wrażenie jednak, że Petersburg to zaplecze intelektualne Moskwy. Zresztą i w Petersburgu, i w Moskwie robi się filmy. Rok temu miałem 200 dni zdjęciowych w stolicy Rosji. Wokół Moskwy trzeba zobaczyć „Zołotyje Kolco”, czyli starodawne miasta, które ją otaczają. Na przykład Suzdal, który przypomina polski Kazimierz, jest on miastem 300 cerkwi i szczególnie zimą jest uroczy. Powiem ci, że jestem fanem ruskiej bani. W każdej dobrej bani musi być „Bańszczyk”, który zadba o to byśmy się maksymalnie zregenerowali. Nie obija on nas witkami, a tylko wachluje i to ten ruch powietrza regeneruje. Procedura trwa ok. 45 minut. Dobry „bańszczyk” to podstawa dobrej bani ruskiej, a sauna to jej uboga siostra.

justKowalski: Bardzo serdecznie dziękuję Ci za rozmowę!

TAGS
Krzysztof Kowalski
Warszawa, Polska

Kocham podróżować. Odwiedziłem jakieś 100 ciekawych regionów w ponad 60 krajach, na 6 kontynentach. Jeżeli też kochasz podróże, nie lubisz niepotrzebnie wydawać pieniędzy ale mieć możliwość umyć się chociaż raz dziennie, zawsze mieć dobre value for money i chcieć zobaczyć więcej i poczuć intensywniej to ten blog jest właśnie dla Ciebie! Kontakt: kowalski@justKowalski.pl

Polub mnie na Facebooku!
>