POŁUDNIOWE WŁOCHY – APULIA I KALABRIA W JEDNEJ PODRÓŻY
Południowe Włochy mają bardzo wiele do zaoferowania, a są często mniej doceniane niż „cholewka” włoskiego buta. Na południu turystów jest mniej, jest więcej terenów zielonych, a wiele z obszarów jest słabo zaludnionych. To nie znaczy, że mało tam zabytków czy innych miejsc wartych odwiedzenia. Wręcz przeciwnie. Jeżeli do tego dodamy aż trzy morza (Tyrreńskie, Jońskie i Adriatyk), piękne wybrzeże z plażami, to region Apulii, Kalabrii i Basilicaty gwarantują pełen wachlarz wrażeń i bardzo udane wakacje.
Bramą do południowych Włoch są lotniska w Bari i Neapolu, gdzie latają samoloty z Polski. Sporadycznie można trafić też na połączenie do Lamezia Terme. Ja przyleciałem do Bari lotem z Warszawy liniami Wizzair, pożyczyłem samochód na lotnisku i udałem się w tygodniowy objazd po trzech prowincjach. Przejechałem 1000 km po Apulii, Basilicacie i Kalabrii.
Alberobello
Z lotnika w Bari do Alberobello jest 70 km. To „stolica” regionu „trulli”. Są to dziwne budowle o stożkowatych dachach, na planie kwadratu lub koła. Mają bielone ściany i szarawe dachówki z naturalnego kamienia. Na dachach czasami są wymalowane tajemnicze symbole. Odkryto 3 źródła tych oznaczeń: chrześcijańskie, pogańskie i magiczne. Trulli budowane były często bez zaprawy, tak jakby miały był sprawnie składane i rozkładane. I rzeczywiście jedna z teorii na temat tych budynków mówi, że możliwość ich szybkiej transformacji, z zamieszkałego domu w stertę kamieni mogła być związana z kwestiami….podatkowymi. Od czasu do czasu poborcy podatkowi z Neapolu objeżdżali przynależne im tereny i pobierali podatek od nieruchomości. Gdy tylko okoliczna ludność dowiadywała się o mającej nastąpić kontroli rozbierała swoje domu, tak by uniknąć haraczu.
Najstarsze pochodzą z XVI wieku i wiele z nich jest już porzuconych, nikomu nie służą, zarastają chwastami i stanowią tylko architektoniczne akcenty wśród gajów oliwnych. Inne są użytkowane aż do dzisiaj. W Alberobello dziwnych trulli jest wiele, w zasadzie całe centrum miasteczka zamieniono w strefę pieszą, bo nietypowych budynków naliczono tu aż 1400. Wszystkie są odnowione, w wielu są sklepy z pamiątkami, czy lokalnymi artykułami spożywczymi, a niektóre z nich to małe pensjonaciki. Jest też kościół i jedyne dwupiętrowe trulli Sovrano; wyróżnia go nie tylko dwukondygnacyjność, ale też liczba stożków tworzących dach; jest ich aż 12.
Martina Franca
15 km na południe od Alberobello leży Martina Franca. Dość chaotycznie zabudowana, gwarna, nowoczesna część tego miasta nie powinna was zniechęcić, by dotrzeć do starego, pięknego centrum. Na szczycie niewielkiego wzgórza możemy pokręcić się po wąskich uliczkach, zabłądzić w zaułkach od czasu do czasu wychodząc na mniejsze lub większe placyki. Najbardziej prominentny to Piazza Plebiscito, który zdobi biała fasada kościoła, a otaczające budynki manifestują styl barokowy i rokoko.
Ostuni
Kolejne 25 km dalej na południe i w stronę wybrzeża leży Ostuni. Najstarsza część, do której trzeba się wspiąć dość stromą uliczką jest bardzo urokliwa. Stare miasto z jednej strony zajmuje zbocze wzniesienia, by z drugiej strony być zawieszonym nad potężnym urwiskiem. Praktycznie wszystkie domy są białe. Zwiedzający starają się dotrzeć do XV wiecznej katedry z piękną, bogato rzeźbioną rozetą na frontonie. Na przeciw dwie kamienice łączy uroczy kamienny mostek. Samochód najlepiej zostawić gdzieś w dolnej części miasta, by potem iść piechotą i wspinać się coraz to wyżej. Tym, którym nogi mogą odmówić posłuszeństwa polecam trójkołowe riksze, które zawiozą nas do najwyższej części miasta, a kierowca po drodze opowie o zabytkach.
Lecce
Prawie 80 km dalej za Ostuni jest położone Lecce. To niemal 2 godziny jazdy samochodem od portu lotniczego w Bari, bo przecież znajdować się będziemy już na obcasie włoskiego buta. To był najdalej na południu położony punkt mojego programu w Apulii. Większość przyjeżdżających do Lecce jest skuszona jego wizerunkiem miasta pełnego przepychu baroku. Barcelona ma swojego Antonio Gaudiego, Ljubliana Noże Plecnika (poczytaj o Słowenii tutaj), a Lecce ma braci Zimbalo. Ich talent – połączony z lokalną odmianą wapienia, który dawał się łatwo rzeźbić – stworzył w XVI i XVII w. budowle, które sławią Lecce do dziś. Miasto nie jest tak kameralne jak Ostuni, czy Alberobello; dużo w nim otwartych przestrzeni, dużych budynków i szerokich ulic. Najlepiej zaparkować auto gdzieś koło zamku i udać się pieszo w kierunku Pałacu Biskupiego i Bazyliki Santa Croce. Ta ostatnia uznawana jest za arcydzieło. Zewnętrzna fasada przyciąga wzrok; dół jest renesansowy, a góra to już wybujały barok z rzeźbami amorków, balkonikami i rozetą. Patrząc na tony rzeźbionego kamienia ma się wrażenie jakby fronton był lekki jak delikatna serwetka zrobiona na szydełku.
Matera
Matera, oddalona o godzinę jazdy z lotniska w Bari, położona jest w głębi lądu, w mało znanej prowincji Basilicata. To duże miasto, ale turyści kierują się wyłącznie do dwóch jego dzielnic zwanych Sasso, czyli Sasso Barisano i Sasso Caveoso. W dzielnicach „”sassi” możemy przenieść się w czasy, gdy ludzie mieszkali w wykutych w skałach ciemnych i chłodnych grotach. Tak było od zamierzchłych czasów aż do 1952 roku kiedy mieszkańców wysiedlono. Warunki życia były bardzo trudne, a śmiertelność wyjątkowo wysoka, także wśród dzieci. Gdy dziś patrzymy na starą Materę z oddali widzimy niezwykle jednorodną tkankę miejską. Patrząc ze wzgórza, gdzie stoi katedra, oba fragmenty miasta są monochromatyczne, wyłącznie w odcieniach szarości. Nie znajdziemy tu innych kolorów. Obecnie te dwa obszary miasta stały się wielką atrakcją turystyczną, a także tłem dla kilku filmów. Najsłynniejszy z nich to poruszająca „Pasja” Mela Gibsona. Reżyser odnalazł w Materze Jerozolimę sprzed 2000 lat, uznając, że to tu najlepiej można oddać klimat czasów Chrystusa. Podobno mieszkańcy różnie wspominają pobyt ekipy Mela Gibsona w mieście. Grali oni przez kilka miesięcy jako statyści w wielu ujęciach, ale wciąż wspominają, że na charakteryzację czekali po kilka godzin, często w upale. Sam Gibson lubił wstawać o 4,30, a od 7,00 był w pełnej gotowości, by spotykać się ze współpracownikami. Reżyser zaprzyjaźnił się z Gigi Sanrocco, właścicielem restauracji „Lucana”. Dużo gotowali razem, a po wyjeździe Australiczyka Gigi przechrzcił swoją popisową potrawę na „Fettucine a la Mel”.
[embedyt] https://www.youtube.com/watch?v=b-usCL-g014[/embedyt]
Po pełnym wrażeń pobycie w Apulli i Materze czas było przemieścić się na zachodnią część włoskiego „buta”. Moim celem była Scalea w Kalabrii. Z lotniska w Neapolu wychodzi 2,5 godziny jazdy, a drogę jeszcze można urozmaicić zwiedzając wybrzeże Amalfi, Pompeje i Wezuwiusza. Tą część Włoch opisałem tutaj. Gdybyśmy chcieli do Kalabrii dotrzeć lądując w Bari musimy przygotować się na 3 godzinną podróż autem. Z Matery miałem trasą na 2,5 godziny.
Scalea
Scalea to jedna z miejscowości tworzących Rivierę dei Cedri. To 60 km wybrzeża i 22 miejscowości, z których 15 znajduje się nad morzem, a reszta w głębi lądu. Miasto skład się z dwóch części – stara, zaniedbana lecz wciąż urocza Scalea na wzgórzu i nowa część położona wzdłuż wybrzeża. Tam są pensjonaty, hotele, sklepy, kawiarnie, restauracje i lodziarnie. Scalea to idealne miejsce na wakacje nad ciepłym morzem, ale siedzieć na miejscu za długo to nie dla mnie. Gdy już poznamy miasto i jego najbliższe okolice możemy skorzystać z nieco dalej położonych atrakcji. Koniecznie trzeba popłynąć statkiem na wyspę Isola di Dino. Punkt startu to zwykle urocza plaża San Nicola Arcella. Wyspa słynie z pięknych grot: Leone (Lwa) i Azzura (Błękitna). Statek na centymetry zbliża się do skały, by móc z bliska nacieszyć się widokiem lazurowej wody i zajrzeć w głąb pieczary. Kolejna atrakcja rejsu to moment, gdy kapitan daje hasło do skoku do orzeźwiającej wody Morza Tyrreńskiego. Pod koniec rejsu mija – znów na centymetry – wielkie skalne głazy, które niebezpiecznie rozsypane są wokół niektórych wysepek. Ale kunszt kapitana robi swoje; pomruk niedowierzania zamienia się w szmer zachwytu.
W Scalea zatrzymałem się w ośrodku Santa Caterina Village. który oferuje bezpośredni dostęp do morza, z własnymi leżakami i parasolami, trzy baseny, kilka boisk i korty tenisowe. Każdego wieczora możemy podziwiać program artystyczny w specjalnie wybudowanym amfiteatrze, a dzień umilą nam i naszym rodzinom animatorzy, także z Polski. Cały ośrodek jest zatopiony w tropikalnej zieleni, a o wrażenia kulinarne zadba starannie dobrany zespół po kierownictwa Szefa Dino.
Orsomarso
Kalabria to nie tylko piękne wybrzeże, ale także dzikie góry. Przyklejone do skał Orsomarso jest bramą Parku Narodowego Pollino. Widziałem piękny i dziki wodospad Ficara, dziewicze lasy i tajemnicze freski w miejskim kościele, rozmawiałem z burmistrzem Alberto i panią Teresą, która chwaliła się paprykową dekoracją swojego domu na miejskim rynku. Miasteczko i okolicę najlepiej podziwiać z ruin zamku. Na koniec jednodniowego pobytu dziadek Enzo poczęstował mnie swoimi nalewkami; ta na liściach laurowych pozostanie długo w pamięci.
Diamante
Podobno to burmistrz Diamante wpadł kiedyś na pomysł by zaprosić artystów i pozwolić im stworzyć murale na budynkach miasta, a działo się to na samym początku lat 80-tych. Murale wyróżniają dzisiaj tą miejscowość. Ale trzeba przyznać, że i bez nich byłaby bardzo atrakcyjna, bo jest pięknie położona na skalnym wzniesieniu, tuż nad plażą. Mediolański artysta, Nani Razzetti, podchwycił pomysł rewitalizacji zabytkowego centrum. Zaproszono wielu słynnych artystów, nie tylko włoskich, ale i zagranicznych, którzy w czerwcu 1981 roku rozpoczęli prace. Włączyli się też poeci, pisarze, dziennikarze i historycy, którzy pozostawili swój podpis, motto, aforyzm, czy też wiersz na murach. Dziś małe Diamante liczy około 150 murali i w ten oto sposób stało się jednym z największych na świecie otwartym muzeum tego typu pod gołym niebem.
Maratea
Maratea chce się równać z Rio de Janeiro (Rio opisałem tutaj) lub……Świebodzinem. A to za sprawą wielkiej statuy Jezusa górującej nad miastem, na wzgórzu. Tak jak w innych miastach Chrystus ma rozpostarte ramiona i dominuje sylwetką nad okolicą. Pełna nazwa pomnika to Statua del Cristo Redentore di Maratea, a został on wzniesiony przez Bruno Innocentiego w 1965 roku. Posąg jest jednym z największych na świecie i trzecim w Europie (po posągach w Świebodzinie i w Lizbonie); jego całkowita wysokość wynosi ponad 21 metrów, a rozpiętość ramion 19 metrów. Będąc w Maratei warto też wybrać się do starego portu. Jest tam kilka kawiarenek z widokiem na marinę. Niektóre z zacumowanych jachtów motorowych to cuda techniki, designu, a przy tym są pełne przepychu.
Czas wracać w kierunku Bari, w stronę lotniska. Opuszczam Kalabrię, przecinam Basilicatę i wjeżdżam do Apulii.
Castel del Monte
50 km od Partu Lotniczego w Bari, przy jednej z dróg wschód-zachód leży Castel del Monte. Zamek położony jest na niewielkim wzgórzu i stoi całkiem w samotności, na bezludziu. Lokalizacja jest jedną z tajemnic tej budowli. Inna to wyjątkowa symetria tego zamczyska, która zalicza go do najdziwniejszych budowli świeckich całego średniowiecza. Z zewnątrz ten XIII w. zamek jest idealnym ośmiobokiem i wewnątrz także znajduje się osiem takich samych sal na każdym z dwóch pięter. Budowniczym zamku był Fryderyk II. Do dziś nie wiadomo dlaczego liczba 8 była tak hołubiona przez niego, ale z pewnością miała jakieś „magiczne” znaczenie. Fryderyk był po części wizjonerem, a po części dziwakiem. Podobno przeprowadził eksperyment w celu dotarcia do natury języka ludzkiego. Zgromadził kilkoro dzieci różnego pochodzenia i odciął je od bodźców zewnętrznych i kontaktu z innymi ludźmi, chcąc odkryć fenomen ich pierwotnej mowy. Ciekawostką jest fakt, że w uznaniu do wartości jego dzieła wizerunek zamku umieszczono na monecie 1 centowej Euro bitej we Włoszech.
Połączenie w jedną podróż regionu Apulii, Basilicaty i Kalabrii to jest dobry pomysł. Fakt, że trochę trzeba się najeździć, ale dobrze poznamy ten spokojniejszy rejon Włoch. Jest tam wiele atrakcji, miejsc wartych odwiedzenia, a do tego dzika przyroda, piękne morze, plaże i ośrodki wypoczynkowe w których można spędzić udane rodzinne wakacje.
Podróż odbyła się dzięki współpracy z ośrodkiem wypoczynkowym Santa Caterina Village w Scalea, Kalabria.
[embedyt] https://www.youtube.com/watch?v=4dycrOfEJK8[/embedyt]